Szczęście to… kąpiel! Ha! Może nie dla tych, którzy nie należą do czyścioszków Ale tak na poważnie, szczęściem jest korzystać z ożywczej, odnawiającej mocy wody – z której w końcu
w większości się składamy i która wypełnia nasze codzienne JA czystą kojącą taflą po same brzegi pucharu życia.
Uwielbiam kąpiel w pachnącej leciutkiej pianie, z ulubionym miodem pitnym i… książką w ręku,
w miarę odporną na zamoczenie Przy dźwiękach relaksującej albo wprawiającej w dobry humor muzyki, ściszonej gdzieś w kącie, w blasku drgających delikatnymi płomieniami świec w świecznikach solnych.
Uwielbiam taplanie się w basenie, najchętniej z w miarę ciepłą wodą – nawet, gdy upał dookoła! – i te wspaniałe uczucie bycia u źródła. Przepływanie od jednego brzegu do drugiego, by zaraz po tym znów leniwie zawiesić się w przyjaznej wodnej toni i wystawić buźkę do rozgrzanego letniego słońca.
Popsocić się towarzyszowi, ochlapując go zapalczywie i dziko się przy tym zaśmiewając, by samej oberwać wodną kaskadą dwukrotnie bardziej
Uwielbiam naprzemienny zimno-gorący prysznic, szczególnie po intensywnych ćwiczeniach.
Czuć energetyzujące strumienie wody, które dodają werwy i intensyfikują radość z odniesionego kolejnego sukcesu – poniesionego wysiłku dbania o fizyczne zdrowie swojego ciała-świątyni.
Uwielbiam wchodzić do zimnego Bałtyku, wychodzić naprzeciw falom i z dreszczami na ciele zanurzać się w lodowatej morskiej kąpieli po samą szyję. Choć największą rozkosz niezmiennie dają mi znacznie cieplejsze prądy Morza Śródziemnego
Uwielbiam patrzeć na wodospady, które swoją mocą i majestatyczną siłą dają znać o niewyobrażalnej potędze wspaniałej natury…
Kocham wodę. Szczęście to otaczać się nią, żyć z nią w zgodzie, korzystać z jej uroków i być wdzięcznym za jej nieocenione właściwości. Pełna harmonia