Moja happyMisja?
Być szczęśliwą i roztaczać szczęście wokół siebie! Sprawiać, że wszyscy staną się pogodni, zadowoleni z życia, będą uśmiechać się – ot tak, bez powodu, do mijanej osoby na ulicy, do siebie
w lustrze.
Odnoszę wrażenie, że brakuje uśmiechu, zamiast niego często pojawiają się zmarszczone brwi i wyraz zatroskania na buziach. Brwi, owszem, marszczmy – ale mrużąc oczy w promieniach słońca!
Szczęścia można się nauczyć, tak jak każdej innej czynności. To kwestia wyrobienia w sobie nawyku – rzecz czy słowo powtarzane wielokrotnie w końcu staje się rzeczywistością A nawyk można wykształcić naprawdę szybko – zacznijcie chociażby biegać dzień po dniu, a zobaczycie, że już po miesiącu nie będziecie potrafili przestać
Na tym też polega idea wyzwania #100happydays – by codziennie, przez 100 dni z rzędu zauważyć i odnotować w świadomości jedną pozytywną rzecz. Jeden powód do uśmiechu, choćby najdrobniejszy, jeden przejaw szczęścia. Smaczne śniadanie, przytulas z ukochanym, pochwała w pracy, zakończony projekt, szczyt Kilimandżaro osiągnięty!
Piękne, proste, choć wymagające. Ja do #100happydays podchodziłam bodajże z 3 razy. Teraz trwam, bo jestem pewna sukcesu. A niezachwiana wiara w to, że się uda, jest jego gwarancją.
A po 100 dniach kolejne 100, i następne, i następne! I tak z mocą przez całe życie.
Spróbuj jeszcze dziś. Uśmiechnij się i zacznij świadomie żyć szczęśliwie. Zasługujesz na to