Dzień 58. ze #100happydays

pewna droga do celu

Szczęście to brnięcie do przodu. Bycie pewnym sukcesu i przekonanym o własnej sile. Niezachwianie i nieustannie. Ale czy to znaczy, że nie przychodzi zwątpienie? Ba, pewnie, że przychodzi! Ego często lubi ukradkiem podszeptywać znad ucha: „Wcale nie jest tak dobrze…”, „To trudno osiągnąć…”, „Idzie jakoś tak pod górkę…”, „Może nie warto…”, „A co by było, gdyby…”.

Takie bajdurzenia koło ucha mogą osłabiać, siać zwątpienie, wydzierać siły – i najczęściej to robią. Ale jednak do czasu – gdy zdamy sobie sprawę z tego, że zamiast wyczerpywać, mogą wzmocnić, że można ich użyć na własną niepodważalną korzyść.

Bo wbrew pozorom, te podszepty są właśnie dobre! Pod warunkiem, że ma się świadomość powodu ich istnienia i potrzeby obrócenia ich z nękających, najczęściej wyimaginowanych malkontenctw na intratną naukę.

nieograniczone możliwości

Każdy taki podszept to próba – czy zamarudzę wraz ze złośliwym chochlikiem „nieudasiem”, zrezygnuję, nie podejmę próby i siądę markotnie – dołączając do ogromnego szarego tłumu innych „nieudasiów”?
„Nieudasiem” bardzo łatwo być. Nie ma w tym nic wymagającego. Ani też z drugiej strony… korzystnego.

Czy właśnie na odwrót – zmierzę się z siedzącym na ramieniu lękiem? Obawą o to, czego jeszcze nie znam albo nie umiem? Frustracją, że nie wychodzi? Czy wykorzystam emocje, które rodzą się przy takich podszeptach, by przekuć ich energię na działanie – ale działanie podszyte pewnością i przebojem, dobrym nastawieniem? Chęcią wykazania, że jestem silniejsza od „nieudasia”, że nie ma racji,
a dzięki temu, że stawia poprzeczkę wysoko, bo podważa wszystko i wszędzie – osiągnę jeszcze bardziej spektakularny efekt?

asertywność

Czy właśnie zechcę pokazać, że jestem mocarna i zrobię to, co miałam do zrobienia – bo chcę!
I osiągnę to, co chcę.

To jest nieco długa droga, żeby tego typu pozornie dojmujące momenty przekuwać na momenty-zaczątki jeszcze większego niż zamierzony sukcesu. Zwłaszcza, kiedy początkowo takie „nieudasie” siedzą na ramieniu wręcz codziennie. Ale DA SIĘ. Wszystko się da. A świadomość przebrnięcia przez tę drogę
i powitania na niej takiego sympatycznego „DASIA” jest… bezcenna.

joanna_klossowska_100happydays.pl


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>