Szczęście to… tyle powodów do szczęścia, że nie wiadomo, który wskazać!!
Euforyczna ekstaza podczas tworzenia nowych inspirujących projektów!
Szaleńcza moc, która bierze się jedynie z serca i umysłu, z chęci i determinacji, która zmęczenie fizyczne 15-godzinnym dniem pracy przekuwa w jeszcze więcej siły do działania!!
Coś w rodzaju narkotycznego transu, w który wchodzi się z rozpędu, gdzie nie można się zatrzymać, kiedy świat stoi otworem – tyle, że narkotykiem tutaj jest dzika radość z odkrywania uśpionych dotąd możliwości, zaskakującej wytrzymałości i efektów, które przechodzą oczekiwania…
Te świdrujące łaskotki, motyle w brzuchu, kiedy dzieją się niesamowite rzeczy, kiedy podniecenie sięga zenitu, a tym samym konsekwentnie utwierdza w słuszności prowadzonych działań.
Ten stan, kiedy nie chce się kłaść spać, bo tyle jeszcze fascynujących rzeczy do zrobienia, a po regeneracyjnym śnie – natychmiast chce się wstawać, żeby znów rozpędzić się i sięgać po więcej!!
To szaleństwo, ta radość, ten taniec euforii, ten entuzjazm, który jakby zaraz miał eksplodować! A jednak trwa, podnosi na duchu, nagradza i umacnia – cały czas, dzień po dniu.
Dziękuję za tę moc. Kocham. Jestem szczęśliwa. Piękne #100happydays trwają!